poniedziałek, 26 marca 2018

Krem rewitalizujący z kompleksem Detox/Hagi.

Krem rewitalizujący z kompleksem Detox/Hagi.



A co to ten smog? to niebezpieczna dla zdrowia i skóry zawiesina drobinek i pyłu. Stężenie dwutlenku azotu, tlenku węgla, ozonu, metali ciężkich i sadzy przekracza w Polsce wszelkie granice, plasując kraj w niechlubnej światowej czołówce. Problem nowy nie jest, pamiętam kiedy jeszcze mieszkałam w Polsce i biegałam wieczorami, były takie dni a właściwie większość, szczególnie jesienią i zimą, że bardzo trudno mi się oddychało. Znając życie ktoś w końcu zmusił Polskę do badania norm a także do poważnego zajęcia się temtem.Przyszedł ten czas, że to co widzieliśmy i uznawaliśmy jako dziwactwo na japońskich ulicach, czyli ludzie w maskach i u nas może być normą.
Pewnie zastanawiacie się jaki wpływ na skórę ma smog. Ma i to bardzo duży. Przede wszystkim to winowajca szybszego starzenia się skóry, przyczynia się także do różnych jej chorób m.in. AZS, egzemy, trądziku, zaczerwienień. Poprzez zaburzenie cyklu odnowy komórkowej skóra cierpi na nadmierną suchość czy też zwiększenie ilości wydzielanego sebum. Skóra jest szorstka, szara, ma nierównomierny koloryt. Bardziej radykalne teorie mówią nawet o większej skłonności do nowotworów skór narażonych na życie w smogu.
Wybierając produkty do pielęgnacji pamiętajamy aby włączyć takie, kórych  zadaniem będzie  wzmocnić barierę ochronną skóry. Naszymi przyjaciółmi niech staną się witamina E, kwas hialuronowy, wyciąg z aloesu, witamina B3 (niacinamid), witamina C, probiotyki, beta-glukan czy wyciąg z żeń-szenia. 
Producenci mając na względzie te problemy, tworzą specjalne linie kosmetyków, mających pomóc skórze w szybszej regeneracji. Część osób uważa to próbę wyciągnięcia kasy z naszych kieszeni, bo przecież składniki proponowane dla takich produktów nowością nie są i zapewne większość z nas coś działającego ochronnie w swojej łazience posiada. Jestem gdzieś pośrodku, są marki jak na przykład NIOD czy wspaniała linia Oskia, które oferują naprawdę zaawansowane produkty do walki ze smogiem i zanieczyszczeniami, wykazujące działanie silnie antyoksydacyjne.
Po przydługim wstępie czas na clou, czyli mój pierwszy krem będący odpowiedzią na zanieczyszczenie środowiska, stworzony aby pielęgnować skórę narażoną na jego długotrwałe działanie. Poprawcie mnie jeśli się mylę, ale Krem Rewitalizujący z roślinnym kompleksem Detox, Hagi, był pierwszym w trendzie tego typu produktem.  Krem przeznaczony jest do każdego typu cery. To całkowicie naturalny oparty na roślinnym kompleksie detox produkt, w skład którego wchodzi między innymi ekstrakt z żeń-szenia, znany od tysiącleci, uznawany za eliksir młodości, długotrwale stosowany znacząco wpływa na poprawę jakości szarej, zmęczonej skóry. Dalej w kremie mamy także esktrakt z jabłka, jęczmienia i pszenicy, które powodują fizyczną i chemiczną barierę przed czynnikami środowiskowymi. Oleje z pestek malin (pamiętajmy, że olej ten doskonale chroni także przed promieniami UV i UVB), pestek moreli, truskawek i mój ulubiony rokotnik (poprawia koloryt), wykazują działanie nawilżające. Witamina B3 (niacinamid), witamina E, aloes działają przeciwzapalnie. 
Jak widzicie krem zawiera wszystko co tego typu produkt zawierać powinien. To prawdziwa bomba antyoksydantów, składników nawilżających, cennych olejów i ekstraktów zamknięta w pięknej butelce z pompką. Krem poprzez właściwości nawilżające, ujedrniające, antybakteryjne czy antyoksydacyjne może być stosowany w zasadzie przez każdy typ cery.  
Krem o przyjemnym wynikającym z użytych składników zapachu,  ma dość przyjemną ale bogatą formułę.Jest świetną opcją na okres jesienno-zimowy, w okresie letnim może być ciut za ciężki jeśli chodzi o współgranie z lekkimi podkładami. Widzę natomiast moc, w duecie z minerałami. 
Nie pytajcie mnie czy krem rzeczywiście chroni przed smogiem.Są takie wartości, których zbadać nie można, tak chyba działają wszystkie produkty przeciwzmarszczkowe. Czy ich stosowanie przyniosło efekty, przekonamy się za ileś tam lat. Dla mnie ten krem to tarcza ochronna przed niekorzystnym działaniem środowiska, duża dawka antyutleniaczy, chroniąca przed przedwczesnym starzeniem się skóry, bomba substancji nawilżających i ujęrdniających. To są składniki, których szukam w produktach pielęgnacyjnych, więc jestem usatysfakcjonowana. Nigdy nie zapominam o porządnej dawce kremu, kiedy idę biegać, nie mam wtedy makijażu, taka tarcza ochronna jest niezbędna. 

A jakie jest Wasze zdanie na temat produktów chroniących przed czynnikami środowiska? Uważacie, że niczym nie różnią się od innych produktów?

Ściskam.Iwona. 


piątek, 23 marca 2018

Hydrating Accelerator/ Josh Rosebrook.

Hydrating Accelerator/ Josh Rosebrook.



Nie ma słów, które mogłyby oddać mój zachwyt nad tym produktem. Josh Rosebrook stworzył produkt tak niezwykły, że świadomość że kiedyś skończę tę butelkę napawa mnie smutkiem. Nie, nie chcę tego robić! Publicznie ogłaszam, że ten produkt, będę kupować póki będzie produkowany. Hydrating Accelerator stał się ulubieńcem wielu dziewczyn, blogerek, youtuberek ( kocha go między innymi Caroline Hirons). A co to właściwie jest? To produkt-hybryda, połączenie toniku, nawilżacza i lekkiego kremu nawilżającego w jednym. Całość otrzymujemy w produkcie w formie spreju. To wysoko skoncentrowany produkt oparty na wodzie aloesowej, minerałach, antyoksydantach i ziołowych składnikch odżywczych. Wszystko po po to aby nawodnić, nawilżyć, ujędrnić, wzmocnić barierę ochronną skóry a także umożliwić kolejnym nakładanym po Hydrating Accelerator produktom efektywniejsze działanie. Josh Rosebrook uważa, że nawilżenie jest kluczem do pięknej zdrowej cery. 
Lista składników w tej dosyć niepozornie wyglądającej butelce jest naprawdę imponująca. Otwiera ją jak już pisałam wyżej woda aloesowa, którą uzupełniono wspaniałymi olejkami: jojoba, marula, z nasion konopi, migdałowym, sezamowym, słonecznikowym czy rokitnikowym. Następnie do formuły dodano napar ziołowy z borówek,kwiatów nagietka, łopianu, rumianku, zielonej herbaty, miłorzębu, i lucerny. Mało Wam? Tak? Josh nie mówi jeszcze koniec, bo w tym momencie czas na witaminy występujace naturalnie w roślinach czyli  E, C, B2 oraz A. Już naprawdę na sam koniec mamy ekstrakt z wanillii wraz z organicznymi olejkami eterycznymi ylang ylang,rozmarynowym, z bergamotki i lawendy dla wspaniałego, niespotykanego, romantycznego, relaksującego zapachu. Josh Rosebrook pracuje na w 100% organicznych składnikach, nietestowanych na zwierzętach,wyjątkowych i niezwykle skutecznych. Tam gdzie to możliwe wykorzystuje także ekstrakty z roślin dziko rosnących. Podstawą pielęgnacji według Josha są produkty przeciwzapalne, antyutleniacze i oczywiście te działające nawadaniająco. 
Hydratin Accelerator ma bardzo lekką formułę, to coś bogatszego niż mgiełka, ale mniej treściwego czy krem. Używanie go to czysta przyjemnoość. Można stosować na makijaż, pod makijaż, po oczyszczeniu, w ciągu dnia jak tylko chcecie.  Uprzedzam, ten produkt uzależnia! ja mogłabym go używać non stop. Najchętniej używa mi się go rano po oczyszczeniu buzi a także w ciagu dnia dla poprawy nawilżenia, wyciszenia  czy ukojenia cery. Testowałam wiele toników, mgiełek, esencji ale żaden produkt do tej pory nie dał mi tyle szczęścia co Hydrating Accelerator. Pięknie koi, goi, nawilża, nawadnia, wygładza, mogłabym wyliczać w nieskończoność. Trzeba go spróbować, aby poczuć jego moc! Jeśli to zrobicie pewnie nie będziecie chcieli się z nim rozstać jak ja :) ( 120ml/około 130zł).

środa, 21 marca 2018

Żel oczyszczający Good Morning Face 3.3/Fridge

Żel oczyszczający Good Morning Face 3.3/Fridge


Miałam przeczucie, że ten produkt będzie wyjątkowy. Teorię tę wysnułam na podstawie wcześniejszych doświadczeń z marką Fridge, która po młodość zaleca udać się do lodówki.  Kosmetyki te kojarzą mi się równie dobrze jak dobre jedzenie, do którego mam słabość. Mimo wysokich kosztów wysyłki za granicę,musiała, musiałam mieć ten produkt.Słowami Grześka "gdy emocje już opadły jak po wielkiej bitwie kurz..." przyszedł czas na parę słów o najmłodszym dziecku Fridge a mianowicie żelu oczyszczającym 3.3. Good Morning Face! (urocza nazwa) to żel oparty na wspaniałych właściwościach dwóch ekstraktów. Żeń-szeń i zielona herbata to składniki o udowodnionym działaniu antyoksydacyjnym, łagodzącym, przeciwzapalnym, rewitalizujacym i  regulującym. Ekstrakt z żeń-szenia jest składnikiem wielu produktów działajacych osłonowo przeciw niekorzystnemu działaniu czynników środowiska (smogu) na cerę. Ten odżywczo-odświeżający koktajl zamykają olejki eteryczne z mięty i pomarańczy. Oczywiście produkty działające antyoksydacyjnie to miód na me uszy. Mam na tym punkcie małego bzika. I nawet jeśli są ze mną chwilę, jak Good Morning Face, bo szybko zmywam go wodą, wierzę że nawet ta malutka chwila przynosi korzyści mojej cerze. 
Sporym ułatwieniem jest to, że żelu nie trzeba przechowywać w lodówce a jego termin ważności został wydłużony do sześciu miesięcy. To jest bardzo duży plus, bo produkt jest szalenie wydajny. Dawno nie spotkałam się z naturalnym produktem, którego tak niewiele potrzeba do jednorazowej aplikacji.
Żel ma przyjemny ziołowy zapach. Po kubku pełnym pysznej świeżo palonej i świeżo mielonej kawy, to mój drugi ulubiony zapach, który pomaga mi pozytywnie zacząć dzień
Czasy, kiedy delikatne produkty myjące kojarzyły się z jako te nieskutecznie, bezpowrotnie minęły. Jak mantrę będę powtarzać, abyście nie szukali produktów agresywnych, naruszających  warstwę ochronną cery. Zapewniam, że będzie ona Wam wdzięczna za wprowadzenie do codziennej rutyny delikatnych preparatów myjących.
Żel w pierwszym kontakcie ma postać powiedziałabym galaretki. Jest ona jednak komfortowa, nic nie przecieka, nie rozlewa się. Po nałożeniu na buzię przybiera postać lekkiej orzeźwiającej emulsji. Po spłukaniu wodą czuję, że nadal mam swoją twarz, nie jest ona ściągnięta, napięta, wołająca tonizacji. Jest czysto, gładko i przyjmenie. 
Nie generalizowałabym, że żel jak wynika z nazwy nadaje się wyłącznie do użytku o poranku. Z powodzeniem i przyjemnością stosuję go także wieczorem do drugiego mycia. 
Podsumowując, jeśli szukacie dobrego, delikatnego żelu myjącego to Fridge Wam go dostarczy. Marka gwarantuje najwyższą jakość swoich produktów, ja im ufam a Wy? (145gram, 79zł sklep)

piątek, 16 marca 2018

Voicemail Masque/NIOD.

Voicemail Masque/NIOD.


 Nie bardzo wiedziałam czego spodziewć się po masce o trochę dziwacznej nazwie. W ogóle DECIEM produkt ten zaczęło promować w dość nietypowy sposób. Produkt bez nazwy i wypisanych konkretnych właściwości dodawany był do zakupu Sanskrit Saponins. Próbki dostały się więc do zupełnie przypadkowych osób, atmosfera napięcia podkręcona była na maksa, oczywiście zaskutkowało to długą listą oczekujących na ten produkt. 
W skórcie Voicemail Masque to zawiesina roślinnych komórek macierzystych, probiotyków i kwasu hialuronowego zamknięta w lotnych silikonach o uwolnionym działaniu. Ta nocna maska celuje w problem niejednolitej struktury i odcienia cery, spowodowanymi stresem, czynnikami środowiskowymi czy nieprawidłową dietą. Jej zadaniem ma być 'poprawa komunikacji" między komórkami ( stąd ta nazwa), dzięki czemu cera już po pierwszym użyciu wyglądać ma zdrowo i promiennie. Przyznam, nie jestem specjalistką w dziedzinie prawidłowej komunikacji komórek i jakkolwiek niewiarygodnie to brzmi, to produkt pomyślany został dość mądrze i ma to wszystko sens. Oczywiście mamy w zasięgu ręki składniki, które są w stanie poradzić sobie z nierównym kolorytem, stanami zapalnymi, ale większość z nich działa agresywnie. Staram się znaleźć równowagę i nie powodować stanu zapalnego zbyt często. Moja cera i tak jest już wystarczająco problematyczna. Poza tym wszelkie kuracje należy wykonywać okresowo, staram się więc szukać alternatyw na nadchodzące miesiące. 
Kluczowym składnikiem maski, są probiotyki Lactococcus Ferment. To dość nowy składnik kosmetyków ale im więcej o nim czytam, tym bardziej widzę że nie jest to tylko marketingowy twór. Probiotyki przyśpieszają odnowę skóry, zwiekszają gęstość naskórka, wpływają na prawidłowe funcjonowanie skóry. Zapewniają powrót do równowagi zmęczonej skóry. Wykonując nawet codzienny zabieg oczyszczania skóry, pozbawiamy ją zarówno dobrych i złych bakterii. Bakterie patogenne niestety często przegrywają z tymi przyjaznymi. Zadaniem probiotyków jest więc przywrócenie prawodłwej równowagi skórze, zapewniając jej lepszą jakość a tym samym lepszy wygląd. 
Voicemaile Masque zawiera także działający przeciwzapalnie wyciąg z chabru, a także wyciąg z liści oregano, bogaty w kwas felurowy, który jest doskonałym antyoksydantem, działajacym także ściągająco i przeciwzapalnie, a także melaninę (jak w preparatach Survival), mającą działanie depigmentacyjne. Podsumowując jest to preparat nawilżający, łagodzący, przeciwzmarszczkowy i przeciwzapalny. 
Cenię sobie pielęgnację wieloetapową, ale umówmy się nie zawsze okoliczności sprzyjają aby to wszystko zrealizować. Voicmail Masque to mój pewniak kiedy mam leniwe dni i jedyne na co mam chęć to porządnie oczyścić twarz a następnie nałożyć produkt, który zrobi wszystko  w jednym (no prawie jednym :D) kroku. Mój schemat pielęgnacyjny wygląda wtedy następująco (pokazałam go na ostatnim zdjęciu):
1. Oczyszcznie
2. Superoxide Dismutase Saccharide Mist (recenzja)
3. Cooper Amino Isolate Serum 2:1 (można zastosować też inne wodne, lekkie serum)
4.Voicemail Masque 
Maska ma przyjemny ziołowy zapach wynikający z użytych składników i lekką żelowo-silikonową formułę. Po aplikacji i zalecanym masażu czuć ją na skórze, nie powoduje jednak jakiegoś większego dyskomfrotu. Większość masek nocnych oparta jest na silikonach tworzących okluzyjną warstwę. 
Niestety nie dane mi jest zbadać, czy po zastosowaniu tej maski, moje komórki zaczęły się prawidłowo komunikować. Pytam i nic nie mówią. Powiem więc co widzę. A widzę promienną, nawilżoną o ujednoliconym kolorycie cerę. Chyba komórki zrozumiały o co mi chodzi. Lubię jak wygląda skóra rano po zastoswaniu tej maski. 
Voicmail Masque nie jest może Świętym Graalem, nie jest produktem, który trzeba koniecznie mieć. To produkt, który poprawia wygląd skóry bez ingerencji bardziej agresywnych substancji ( 30ml/okoló 150zł )


poniedziałek, 12 marca 2018

Balancing Night Face Serum/ Mayka Skincare.

Balancing Night Face Serum/ Mayka Skincare.


Balancing Night Face serum, to produkt w formie olejku przeznaczony do pielęgnacji i regeneracji cery problematycznej. Problematyczną czyli mam tu na myśli taką, która ma problem z nadmiernym wydzielaniem sebum, zaskórnikami, często pojawiajacymi się niedoskonałościami. Moja droga do wprowadzenia olejków do codziennej rutyny pielegnacyjnej była długa. Jak większość uważałam, że olejek będzie tylko problemy potęgował. Dzisiaj mogę powiedzić iż olejki roślinne olejki aplikowane na taką skórę, pomogą jej w powrocie do równowagi, uspokoją, uregulują wydzielanie sebum. Przy wyborze olejku dla skór problematycznych należy sugerować się zasadą iż przeważać ma w nim ilość wielonasyconych kwasów tłuszczowych. 
W sieci znaleźć można różne tabelki i zestawienia składów olejków i dobrać odpowiedni dla swojego typu cery. Tym razem postanowiłam zaufać mądrym głowom i postawić na gotowe olejowe serum marki Mayka Skincare. To polska marka, która stacjonuje w Anglii. Nie martwcie się, że będziecie musieli obejść się smakiem, wysyłają bez problemu i bajońskich kosztów do Polski. Chciałabym tak łatwo i bez łaski kupować z Polski...
Balancing Serum to produkt stworzony z myślą o osobach, które potrzebują wsparcia w walce z problemami z jakimi boryka się cera tłusta i trądzikowa. Pierwsze skrzypce w tym produkcie grają odpowiednio dobrane olejki regulujące procesy nadmiernego wydzielania sebum, działające także antybakteryjnie i regenerująco. Olej jojoba, regulujący olej z pestek arbuza, olej z pestek truskawek, olej arganowy, olej tamanu, czy olejek ylang ylang (wpływający także na zapach produktu), to składniki, które idealnie wpisują się w potrzeby problematycznych cer. Serum zawiera także retinol, świetnie działający nie tylko na trądzik ale i przeciwdziałający przedwczesnemu starzeniu się skóry. Leczy i regeneruje, uwielbiam ten składnik, znacznie poprawił jakość mojej cery. 
Ze względu na użyte składniki, serum należy aplikować wyłącznie na noc, wmasowywując kilka kropel w oczyszczoną, lekko zwilżoną buzię. 
Serum stosuję  w zależności od potrzeb kilka razy w tygodniu. Nałożony w porze wieczornej, pozwala składnikom pracować w nocy aby rano cera była ukojona i zregenerowana, gotowa na kolejny dzień. Serum pozwoliło mi wyregulować ilość wydzielanego sebum, doskonale wpływa na ilość pojawiających się niespodzianek. Nie można zapomnieć, że ta wspaniała mieszanka olejków posiada szereg innych właściwości. Poprawia sprężystość skóry, ogranicza utratę nawilżenia skóry, dzięki obecności składników mających działanie antyoksydacyjne wpływa na opóźnienie porcesu pojawienia się pierwszych zmarszczek. Mówiąc prościej, cera po użyciu tego produktu jest miękka, nawilżona, odżywiona, promienna i gładka. Dotychczas eksperymentowałam stosując zazwyczaj  jeden określony olejek, cieszę się że udało mi się znaleźć mieszankę olejków, która działa z jednej strony antybakteryjnie i przeciwstarzeniowo z drugiej. ( 20ml/około 60zł można kupić tu)*

Jakie polecacie olejki dla cer trądzikowych? Czekam na Wasze typy w komentarzach.

Ściskam. Iwona.

*Produkt otrzymałam do przetestowania. To nie jest wpis sponsorowany. 


poniedziałek, 5 marca 2018

Kosmetyczni ulubieńcy lutego.

Kosmetyczni ulubieńcy lutego.
Witajcie,
Dzisiaj przychodzę do Was z kosmetycznym podsumowaniem najkrótszego miesiąca w roku, jakim jest luty. Koniecznie dajcie znać w komentarzach jakie kosmetyki skradły Wasze serce w mijającym czasie.
Zacznę od włosów i mojego absolutnego ulubieńca, czyli szamponu Grow Gorgeous Full Bodied Volumising Shampoo. Deciem, Deciem i jeszcze więcej Deciem znowu u mnie. Marka albowiem należy do tego koncernu. W jej skład wchodzą same produkty do włosów, zamierzam się im bliżej przyjrzeć w najbliższym czasie. Formułę szamponu oparto o łagodne składniki myjące a także peptydy grochu. Groch to świetne naturalne, roślinne źródło protein. A te są jednym ze skuteczniejszych substancji wpływających na poprawę kondycji włosów, mają one albowiem zdolność wypełniania ubytków we włosach a tym samym przyczyniają się do poprawy ich gęstości i grubości. Lekka, żelowa formuła szamponu dokładnie myje włosy a przy tym pozwala utrzymać je w dobrej kondycji. Włosy nawet bez użycia środków stylizujących są pełne objętości i co istotne efekt ten nie znika wraz z upływem dnia. Ten szampon to idealna opcja dla cienkich, zmęczonych włosów. Naprawia i zabezpiecza pasma bez nadmiernego obciążania . Formuła produktu została zaprojektowana tak aby bez zbędnego wysiłku pomóc w stylizacji włosów cienkich i delikatnych. Dawno, żaden szampon tak pozytywnie mnie nie zaskoczył. Kocham! (190ml/około 75zł)

To co może znowu Deciem? O masce Myrrh Clay NIOD pisałam już na blogu (czytaj recenzję). Maska skomponowana zgodnie z zasadami Ajuwredy, zawierająca między innymi mirrę czy borowinę  a także pożądną dawkę antyoksydantów nie tylko świetnie oczyszcza, działa przeciwzapalnie i przeciwtrądzikowo ale i gwarantuje dawkę nawilżenia, co przedkłada się na ogólną poprawę wyglądu cery, jej jędrność, blask, rozświetlenie. Wspaniała konsystencja, cudowny, zapac Maska warta każej złotówki. ( 50ml/około 130zł)

Tonik Fridge, to mój pierwszy tonik na bazie wody różanej, który rzeczywiście działa. Miałam kilka toników na bazie hydrolatu różanego, czy też toników z jej udziałem, ale jakoś nie było szału. Myślę, że do tego produktu idealnie sprawdzi się teoria, że to jakość skłądników  i ich wyjątkowe pochodzenie przedkładają się na wyjątkowe działanie produktu. Tonik pachnie tak jak chciałabym, żeby pachniał produkt z różą. Lekko, zwiewnie, romantycznie. Delikatnie wygładza, wspaniale zmiękcza i nawilża skórę.Porcja chłodnej mgiełki rozpylona na buzię o poranku nie tylko budzi mnie do życia ale i zmniejsza obrzęki, które zdarzają mi się coraz częściej. ( 87zł/100gram).

O pogodzie w mijającym miesiącu wolałabym zapomnieć, było zimowo i wietrznie. Śnieg i sztorm to czyna się szczególnie wtedy, kiedy używam preparatów kwasowych. Pomaga cerze wrócić Mayka Skincare to, gęsty, bezwodny, bez dodatku olejków esencjonalnych balsam na każdą pogodę. Podobnie, ochronnie i wielowymiarowo działajace produkty w swojej ofercie ma na przykład Lehlani czy May Lindstrom. Ich cena jednak jest nieporywnywalnie wyższa. Balsam Mayka Skincare zawiera masło shea, witaminę E, maceraty z nagietka czy nagietka. Jest gęsty, treściwy, tworzy na skórze delikatną warstwę ochronną chroniącą przed niekorzystnymi warunkami pogodowymi. Uwielbiam go także stosować jako ostatni krok w wieczornej pielęgnacji. To taka wisienka na torcie po nakładanych wcześniej produktach. Rezygnuję wtedy z  olejku. Odrobinę produktu, rozgrzewam w dłoni a następnie zachowując umiar, wklepuję miejsce po miejscu na całej buzi i szyi. Rano moja cera jest nawilżona, ukojona bez śladu niedoskonałości. Balsam świetnie sprawdza się wtedy kiedy stosuję kurację kwasową. Pozwala cerze wrócić na właściwe tory, nawilża ją i koi. Wspaniały produkt. (30ml/około 25zł)*.

Na koniec pordukt do ciała, ulubieniec i jednocześnie zużycie minionego miesiąca. Ale to dobrze się składa, nim skończy się zima uda mi się skończyć gęste, bogate masła i naturalnie wskoczyć w wiosenne lżejsze formuły. Marchew i jarmuż zawarte w maśle Moja Farma Urody, to dwa geniale składniki pozwalające zachować młodość na dłużej. Dla mnie to masło idelane nawilżajaco-ujędrniające a przy tym poprawiające koloryt skóry. Wspaniała konsystencja, która po rozgrzaniu w dłoni zmnienia się w olejek regeneruje, nawilża i poprawia wygląd skóry borykającej się z przesuszeniem. Na prawdę za to działanie i składniki najwyższej jakości, gdyby produkt sprzedawany było pod szyldem innych marek, kosztował by kilka razy więcej. Zużyłam z przyjemnością, będę wracać z przyjemnością. (120ml/39zł)

*Balsam Mayka Skincare otrzymałam do przetestowania. To nie jest wpis sponsorowany.