wtorek, 6 czerwca 2017

Ritual Of Sakura/ pianka pod prysznic, Rituals.







Markę Rituals poznałam kilka lat temu, kiedy to dane mi było trochę pobyć w Holandii. Nie znałam wtedy blogów, nie żyłam internetowym światem, kompletnie nie wiedziałam co kupuję. Uwiodły mnie zapachy a także ciekawa konsystencja żelu pod prysznic. Dziś już wiem, wiele więcej na temat marki, jej pochodzenia a także jej filozofii. A tę tworzą proste słowa " szczęście zbudowane jest na drobnych rzeczach". Takie to proste, nie oczekujmy od życia nie wiadomo czego. Dążmy do szczęścia małymi krokami. Czerpmy radość z małych rzeczy, tych wydawało by się prozaicznych. Do takich niewątpliwie zaliczyć można codzienny prysznic czy też kąpiel. Niech będzie więc aromatycznie, uwodzicielsko, relaksująco. To dla tych chwil swoje produkty tworzy Rituals. Ich produkty to przede wszystkim zapach. Linia The Ritual of Sakura jest wyjątkowa, oparta na symbolu najważniejszym w Japonii, czyli wiśni. 
Myślisz Rituals, mówisz pianka pod prysznic. To najbardziej rozpoznawalny produkt marki ze względu na ciekawą konsystencję, która przypomina gęsty, kremowy i aksamitny żel do golenia. Po kontakcie z wodą zmienia się w przyjemną piankę. Pianka ma piękny, wyrafinowany, relaksujący zapach. Nie jest on zbyt trwały, ale kąpiel na pewno umili, potem znika wraz z wytarciem skóry ręcznikiem. Co do jego właściwości, nie mam się do czego przyczepić robi to co ma robić, myje i odświeża ciało a  za sprawą zapachu i koi zmysły. Właściwości pielęgnacyjne zapewnia tu między innymi mleczko ryżowe.
Piankę Rituals traktuję jako pewnego rodzaju gadżet. Używam jej zawsze wtedy, gdy znudzi mi się mój ulubiony olejek La Roche Posay, gdy potrzebuję pięknego zapachu, odprężenia, chwilowego poczucia, że jestem w SPA. Nie jest to dla mnie produkt mocno pielęgnujący, jakoś wybitnie nawilżający. W składzie znajdziecie SLS-y, a perfumy przed ekstraktami. Firma na szczęście nie testuje na zwierzętach, a do produkcji nie używa olejów mineralnych i parabenów. Także, dla wrażliwych na przesuszenie, łuszczących się skór ( a moja do takich należy) produkt może okazać się drażniący. Zdecydowanie lepiej sprawdzi się tutaj olejek z tej linii. 
Pianka ma dosyć przyzwoitą wydajność, nie napiszę na ile mi starcza, bo nie używam jej codziennie, tylko od czasu do czasu.

Znacie Rituals? 

Ściskam. Iwona.

7 komentarzy:

  1. Ileż ja już podejść robiłam do Rituals, teraz kiedy w końcu można te kosmetyki dostać w Polsce, wypadałoby w końcu spróbować. Polecasz jeszcze jakieś wersje zapachowe?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W końcu Rituals w Polsce, jeszcze Lush by się przydał :D
      Powiem Ci, ze mi ta biała seria najbardziej pasuje, co nie znacZy ze inne są złe. Podoba mi ta w czarnej butelce i pomarańczowej. U koleżanki wąchałam ostatnio nowa letnia serie, w Polsce jej nie ma póki co ale tez pięknie pachnie ;)

      Usuń
    2. Mam nadzieję, że Lush wkrótce do Was zagości :)

      Usuń
    3. Byłoby super, choć powiem Ci, ze odkąd mieszkam w UK i mam Lusha pod nosem, rzadko tam zaglądam :D

      Usuń
  2. Mam ich sklep firmowy pod nisem inilekroc tam wchodzilam, nic mnie nie kusilo

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To tak jak ja mam teraz z Lush, albo zapomnę wejść A jak wejdę wychodzę z niczym ;)

      Usuń
  3. jakie fajne zdjęcia!

    nie zwracam za bardzo uwagi czym się myję pod prysznicem :) byle by żel miał kremową konsystencję i najlepiej bakaliowy zapach :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.