wtorek, 30 maja 2017

Balsam Oczyszczający Steam Clean/ Skin&Tonic London







Wraz ze zmianą miejsca zamieszkania otworzyły się przede mną nowe, powiedziałabym nieograniczone ( chyba, że zasobnością portfela i tym ile w stanie jestem na siebie przyjąć produktów) możliwości testowania kosmetyków. I tutaj na angielskim rynku można znaleźć wiele, małych, rodzinnych manufaktur tworzących naturalne kosmetyki.
Dzisiaj będzie o Skin&Tonic London. Przeglądając historię firmy przyznać muszę, iż jej właściciele całkiem rozsądnie i mądrze podchodzą do tematu. Dla nich ważny jest każdy etap powstawania produktu. Począwszy od składników, które pozyskują z poszanowaniem ludzkiej pracy, godziwej zapłaty za nią, wspierają małych lokalnych producentów w Wielkiej Brytanii Francji aby wreszcie w końcowym rozrachunku podzielić się zyskiem ze sprzedaży w wysokości 10% z fundacją charytatywną.
Wszystkie produkty marki powstają w myśl zasady: co za dużo to niezdrowo, którą interpretować należy w ten sposób iż każdy z nich zawiera nie więcej niż 7 składników. Składników jak najmniej przetworzonych aby 'wyssać' maksymalnie z nich wszystkie dobrodziejstwa.
Kosmetyki Skin&Tonic wytwarzane są w całości ręcznie, w związku z tym będą to małe partie ale z zachowaniem wszystkich niezbędnych procedur jakościowych.Produkty nie są testowane na zwierzętach.Właściciele w okolicy firmy starają się także sadzić nowe drzewa Brzmi pięknie i mnie kupili!
Na początek jak zwykle, postawiłam na produkt do oczyszczania. Steam Clean, to balsam mający zastosowanie zarówno w demakijażu, w drugim myciu twarzy a także jako balsam nakładany na problematyczne miejsca. Do wyboru mamy dwie opcje: dla  cery suchej i normalnej/ tłustej. I to właśnie tę wersję kupiłam. Do mojego balsamu dołączona była bawełniana ściereczka, ale ona moim zdaniem jest do niczego. Nie lubię takich cienkich materiałów. 
Balsam został przygotowany na bazie ostu brytyjskiego. Tinctorius wykazuje silne działanie przeciwzapalne i przeciwtrądzikowe. Całość wzbogacono moimi ulubionymi olejkami eterycznymi: czyli eukaliptusowym i miętowym, które prócz tego że działają na zmysły, są niezwykle pomocne w pielęgnacji problematycznej cery. I te zapachy dominują w balsamie. Nie są one jednak intensywne. Szczerze, to nie pogniewałabym się gdyby tak właśnie było. Rozumiem jednak, że są ludzie, których nosy wyczulone są na takie zapachy, tak więc zachowano tu pewien umiar.
Nie jestem fanką zmywania balsamów ściereczką, niestety w tym przypadku trzeba jej użyć aby zmyć produkt. To w zasadzie jedyny minus, choć może nie minus, w moim przypadku niedogodność w obcowaniu z tym produktem.
Balsam ma zwartą ale nie zbitą konsystencję. Bez problemu się z nim pracuje. Mi on służy do demakijażu, do drugiego mycia od jakiegoś czasu testuję balsam Mahalo. Nakładam go na suchą buzię, wykonuję delikatny masaż twarzy i oczu. A następnie zmywam bądź ściereczką bądź też większym płatkiem kosmetycznym. Balsam świetnie radzi sobie z demakijażem. Oczyszcza, odświeża, dodaje cerze blasku. Nie pozostawia tłustego filmu ale wyraźnie koi, nawilża cerę. Zdarza mi się go również nakładać punktowo na niedoskonałości. 
Ten prosty, bo zawierający zaledwie kilka składników balsam jest nadzwyczaj skuteczny i ma przy tym niezwykle przyjemny, relaksujący zapach. Idealny na koniec dnia. 

Produkty Skin&Tonik możecie kupić w polskim sklepie organicall.pl (154zł) a także na przykład na Naturisimo (27 funtów), gdzie wysyłka jest darmowa na cały świat.

7 komentarzy:

  1. Chciałam go, ale szmatka mnie trochę zniechęca ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No nie da się niestety bez niej. Ja najczęściej używam tych wiekszych płatków kosmetycznych ;)

      Usuń
  2. Brzmi fajnie, ale ja ścierek nie lubię, no i wolę, gdy produkt emulguje z wodą :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No ja też ;) wyjątki robię dla naprawdę fajnych produktów ;)

      Usuń
  3. Od balsamów odeszłam ba razie, może wrócę zimą, ale i ja zostałam kupiona filozofią firmy a kropkę nad "i" postawiłaś tymi olejkami eterycznymi. Przyjrzę się ich ofercie teraz, zwłaszcza ze poszukuję łagodnego acz odświeżającego żelu do mycia twarzy.

    Off topic - ach ten bluszcz!!! Mam słabość do niego. Kupiłam dwa do domu i chyba wkrótce zabluszczę kawał mieszkania ;).

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie słyszałam nawet o nim :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Konieczność użycia ściereczki mnie osobiście nie przeraża, więc wydaje mi się, że produkt mógłby przypaść mi do gustu :) Kosmetyków Skin&Tonik nie miałam jeszcze okazji poznać.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.