wtorek, 23 września 2014

Owocowy peeling enzymatyczny/ Femi.

Owocowy peeling enzymatyczny/ Femi.
O produktach Laboratorium Farmaceutyczno-Kosmetycznego Femi nie usłyszycie w telewizji, nie zobaczycie ich na kartach kolorowych magazynów czy wszechobecnych rozpraszających bilbordach. One są z dala od reklamy, zgiełku i szumu medialnego. Od ponad 20 lat powstają kosmetyki naturalne tworzone z pasją , których składniki i działanie muszą być najwyższej jakości tak aby móc skutecznie konkurować z ogólnie dostępną ofertą a za którą idzie ten cały szum medialny. Przyznam, że filozofia marki, ekologiczny styl życia i bycia jej właścicielki to moje klimaty. Jak jest z tworzonymi przez nią kosmetykami, postanowiłam się przekonać na własnej skórze, dokonując zakupów w domowym zaciszu dwóch produktów. Jeden to krem na dzień o nim będzie za chwilę, dziś skupię się i zatrzymam chwilę przy Owocowym Peelingu Enzymatycznym. Peelingi i maseczki, to te produkty dzięki, którym san mojej cery ulega poprawie. Nie wyobrażam sobie bez nich swojej pielęgnacji.




Kosmetyk ten wspaniały przychodzi do nas zapakowany w szklany, gruby słoiczek zakręcany od góry uroczą nakrętką. Wiem, wiem wielu z Was takie słoiczkowe rozwiązanie może wydawać się nie higienicznie, mnie to nie przeszkadza. Poza tym takie rozwiązanie pozwala na zużycie produktu do samego końca.Całość zapakowana jest dodatkowo w kartonik a na nim wszelkie niezbędne informacje o produkcie, jego składzie a także terminie ważności. Wyczytać zatem możemy iż peeling zawiera enzymy z papai i ananasa, które stosowane w odpowiednim stężeniu mają zdolność do rozpuszczania martwych, zrogowaciałych komórek naskórka. Działają przy tym tylko na powierzchni naskórka, odpowiednie będą zatem dla cer, które nie tolerują peelingów mechanicznych czy kuracji kwasami.Peeling zawiera także wciąg z lukrecji o działaniu oczyszczającym i antyseptycznym. Alantoina i Pantenol zaś potęgują działanie rozjaśniające i łagodzące.
Peeling ma dosyć specyficzny lekko ziołowy zapach, ja jestem wielbicielką takich woni. Nie ma w nich aromatów innych poza tymi jakie dają składniki zawarte w produkcie. 
Aplikacja peelingu należy do bajecznie prostych, wszystko za sprawą konsystencji, która jest lekka, taka troszkę budyniowa. Jego stosowanie to prawdziwa przyjemność, wierzcie mi. Produkt na moją mieszaną cerę nakładam dwa razy w tygodniu, a oczyszczoną skórę twarzy i dekoltu na około 15 minut, po czym dokładnie zmywam wodą. Po zabiegu moja cera jest niebywale czysta, odświeżona, rozświetlona i nawilżona. Tak, tak to wszystko dzięki jednemu niepozornie wyglądającemu produktowi. Nie mogę przestać się dotykać, teraz już zrozumiałam sens powiedzenia, że buzia może wyglądać jak 'pupcia niemowlęcia'. Życzyłabym sobie, aby ten efekt trwał wiecznie. Oczywiście tak oczyszczona buzia doskonale chłonie aplikowane po peelingu kosmetyki, u mnie to są najczęściej dwie krople olejku różanego.
Peeling jest bardzo wydajny, do jednorazowej aplikacji wystarczy niewielka ilość, dzięki czemu wystarczy mi na długo. To jeden z bardziej udanych tegorocznych zakupów jak i odkryć kosmetycznych.






Pojemność: 50ml.
Cena: 102zł.
Dostępność: sklep internetowy Femi.pl


 

środa, 17 września 2014

Relaksujący płyn micelarny / Clochee...

Relaksujący płyn micelarny / Clochee...
... to moje pierwsze i na pewno nie ostatnie spotkanie ze szczecińską marką w stu procentach naturalną. Naprawdę!. Bez ściemy i owijania w bawełnę wszystkie preparaty Clochee wolne są od parafiny, parabenów, silikonów, syntetycznych barwników czy aromatów. Dziewczyny założycielki pomyślały, także o tym aby opakowania wszystkich produktów pochodziły z recyklingu i nadawały się do ponownego przetworzenia. Ta ich surowość i prostota wielu osobom się nie widzi, ja jestem wprost oczarowana tym stylem.
Oferta produktów Clochee nie jest może zbyt mocno rozbudowana, ale zawiera wszystko co kobiecie do szczęścia i podstawowej pielęgnacji każdego dnia potrzeba. Mamy tu więc produkty do demakijażu, tonizowania, kremy, peelingi i masła do ciała. To takie niezbędniki, których używa się każdego dnia.


 Filozofia marki, którą pozwoliłam sobie zawrzeć, na zdjęciu które widzicie powyżej jest mi chwilowo obca ze względu ciążowe gabaryty. Jakiekolwiek przyjemności czy obowiązki sprawiają mi trudności, i mogłabym je odkładać w nieskończoność. No ale makijaż wykonać trzeba i to nawet lubię, ale gdy przychodzi czas demakijażu, ogarnia mnie leń i zazwyczaj senność wielka. Szukam więc w ostatnim czasie preparatów, które będzie charakteryzować szybkie i skuteczne działania. Zaczynam jak zwykle od zmycia makijażu płynem micelarnym od Clochee, to jak mi się wydaje jedno z najmłodszych "dzieci" marki. Relaksujący płyn micelarny, bo taka pełna jego nazwa oparto na bazie hydrolatu z róży damasceńskiej oraz kwiatu pomarańczy. Oby dwa te składniki charakteryzują właściwości łagodzące, przeciwzapalne, oczyszczające, regulujące produkcję sebum, odświeżające i ściągające. Płyn znakomicie sprawdzi się u cer wrażliwych czy naczynkowych.



Produkt zamknięto w smukłej butli o pojemności 250ml z ciemnego tworzywa. Spokojnie, możemy jednak kontrolować stopień zużycia produktu. Płyn dozujemy za pomocą  logicznie pomyślanej pompki. Nic się nie ulewa, nie rozlewa a co za tym idzie niepotrzebnie nie marnuje. 
Tyle w kwestii technicznej. Co się tyczy zapachu, o jest on prawie niewyczuwalny i moim zdaniem dość neutralny. Nie męczący, nie mdły, nie nachalny. Mój mocno wyczulony w ciąży nos nie protestuje, więc jest dobrze. 
Przyznam, że decydując się na zakup tegoż produktu miałam pewne obawy czy podoła makijażowi oczu i buzi. I wiecie, co rada jestem ogromna albowiem produkt załatwia mi sprawę demakijażu dość szybko. Nasączony nim wacik i przyłożony do oka zmywa tusz, bazę i cienie bez szczypania, pieczenia czy innych podrażnień. Równie dobrze sprawa wygląda jeśli chodzi o zmycie podkładu, pudru, różu czy kurzu nagromadzonego w ciągu całego dnia. Można powiedzieć, że demakijaż przebiega w relaksacyjnej atmosferze kończę bez efektu pandy na oczach czy uczucia niedoczyszczonej buzi. Ten wybór bardzo bliski naturze, o był strzał w dziesiątkę!


Pojemność: 250ml.
Cena: Regularna 59zł ( ja kupiłam z rabatem 10%)
Dostępność: sklepy internetowe oferujące kosmetyki naturalne.

Skład:  
 Aqua**, Citrus Aurantium Amara Flower Water (and) Citric Acid (and) Aqua (and) Sodium Benzoate (and) Potassium Sorbate*, Polyglyceryl-4 Laurate/Sebacate (and) Polyglyceryl-6 Caprylate/Caprate (and) Aqua*, Glycerin*, Rosa Damascena Flower Extract (and) Citric Acid (and) Aqua (and) Sodium Benzoate (and) Potassium Sorbate,* Aloe Barbadensis Leaf Juice (and) Potassium Sorbate (and) Sodium Benzoate*, Sodium Dehydroacetate*.
 
* Certified by Ecocert, ** Natural Raw Material