środa, 29 stycznia 2014

Błyszczyk Whisper / Lily Lolo

Błyszczyk Whisper / Lily Lolo
Z powodzeniem od jakiegoś czasu stosuję nie tylko naturalną pielęgnację ale i kosmetyki kolorowe. Zapewniają  mi one wszystko to czego oczekuję od codziennego  niezobowiązującego makijażu, czyli naturalny na prawdę naturalny wygląd bez przerysowania czy efektu maski. Dzięki mineralnym produktom czuję, że moja cera oddycha nie dusi się i nie zapycha. Wszystko to przynosi niewspółmierne efekty w moim wyglądzie. Oczywiście nic nie dzieje się od razu, jednak to co widzę dzisiaj dobrze rokuje na przyszłość. Wierzę, że razem odniesiemy sukces!  Ja i Lily Lolo. 
Dziś zatrzymam się chwilę przy błyszczyku w kolorze delikatnego, odrobinę zgaszonego a przede wszystkim bardzo delikatnego różu o nazwie Whisper.  Produkt jakich wiele na półkach drogeryjnych, w mojej jak i Waszych kosmetyczkach. A jednak spośród tego gąszczu to po niego sięgam najczęściej, szczególnie teraz zimą, kiedy moja usta domagają się solidnej dawki nawilżenia. Produkt ten stoi z dala od podobnych produktów naszpikowanych niepotrzebnymi, często szkodliwymi substancjami. Nie doszukujcie się w składzie zatem parabenów, nanocząsteczek, wypełniaczy czy sztucznych barwników, mogę Wam zagwarantować na 100% iż ten produkt ich nie posiada. Jego skład oparto na olejku rycynowym, dalej mamy olejek jojoba, witaminę E aby zapewnić ustom odpowiednią ochronę i nawilżenie.
Błyszczyk ten o dosyć gęstej konsystencji szybko i bezproblemowo sunie po ustach tworząc na nich taflę i efekt mokrych nie klejących ust. Uwielbiam! Nie sposób nie wspomnieć o jego słodkim, czekoladowym zapachu, który trwa jakiś czas po aplikacji. Aż chciałoby się go zjeść bez szkody dla figury. 





   
I efekt na ustach, delikatny i naturalny, czyli tak jak lubię :) 

Błyszczyk do kupienia na stronie Costasy a koszt jego to 42, 90 za 6 ml. Chwilowo niedostępny, bo Lily Lolo szykuje zmianę graficzną opakowań, czekamy więc z niecierpliwością. 


poniedziałek, 27 stycznia 2014

Parka Perfect/ Essie

Parka Perfect/ Essie
Parka Perfect, czyli mój wybór spośród gromadki sześciu buteleczek lakierów wchodzącej w skład zimowej kolekcji Essie Shearling Darling inspirowanej oczywiście tą porą roku. No cóż nieskromnie powiem iż wybór ten okazał się nad wyraz udany i Parkę noszę w zasadzie non stop. Kolor trochę trudny do wyrażenia, bo zmienia się niczym kameleon w zależności od światła jakie mu zafundujemy. Jest w nim i szarość jest w nim i niebieskość a wszystko okraszone delikatnym naprawdę delikatnym shimmerkiem, którego w zasadzie nie widać po nałożeniu emalii na paznokcie. Wszystko to utrzymane w chłodnej, zimowej tonacji.
Lakier nabyłam na Maani  w wersji dla profesjonalistów. Różnice między nią a wersją klasyczną są myślę dosyć zauważalne.  Moja wersja ma zatem cienki pędzelek i nieco rzadszą konsystencję. Nie nastręcza mi to jednak żadnych trudności podczas aplikacji, do pełnego krycia potrzebuję dwóch warstw.  Lakier ma niesamowitą trwałość, na moich paznokciach potrafi wytrzymać aż pięć dni. To sukces nie mały, zważywszy na fakt iż tradycyjne Essiaki nie lubią mojej płytki paznokciowej i często gęsto odpryski mam już po dwóch dniach.
Bierzcie zatem wersję profesjonalną. Jej cena to obecnie 30zł za aż 13,5ml.






sobota, 25 stycznia 2014

Paletka rozświetlająca Rose Glow na mnie/ Lily Lolo.

Paletka rozświetlająca Rose Glow na mnie/ Lily Lolo.
Jakiś czas temu prezentowałam Wam jedną z nowości jaką jakiś czas temu zaoferowało nam Lily Lolo (klik). Prócz cieni, dostałyśmy dwie rozświetlające paletki. Z uwagi na małą słabość do różowego na policzkach zdecydowałam się tę o nazwie Rose Glow. Paletkę Honey Glow polecam szczególnie wielbicielkom brązu i beżu. Całość jest o tyle ciekawa iż wszystkie produkty z kolekcji dostajemy w wersji sprasowanej. Wiem, że wiele z Was boi się sypkich formuł kosmetyków mineralnych.  Problem został rozwiązany, mam nadzieję że z czasem pojawi się więcej produktów w takim wydaniu.







Rozświetlacz otrzymałam w kartoniku a w nim produkt właściwy składający się pasków w różnych odcieniach różu do których dołączono także jeden w kolorze białym. Nie zapomniano także o lusterku, mamy więc produkt prezentujący się niezwykle okazale i praktycznie. Prasowana formuła pozwoli nam na noszenie paletki w torebce










Wszystkie produkty Lily Lolo w tym także oczywiście ten jest całkowicie naturalny pozbawiony substancji chemicznych czy sztucznych barwników. Zatrzymując się na chwilę przy konsystencji produktu stwierdzić muszę iż jest ona niezwykle przyjemna, dość miękka przypominająca mi rozświetlacz Mary Lou The Balm. Sprawia to, że produkt nakłada się łatwo i przyjemnie. Ja robię to miękkim pędzlem do różu EcoTools. Delikatne muśnięcie nim po produkcie, sprawia że paletka zachowuje swoje estetyczne właściwości.
Produkt należy do tych wielozadaniowych. Stosuję go jako typowy rozświetlacz nad kości policzkowe. Przyjemnie wygląda też nałożony na kości policzkowe zamiast różu. W słońcu będą one tworzyć przyjemną, delikatną taflę. Oczywiście możemy poszczególnych pasków użyć jako cieni do powiek a także rozświetlić łuk brwiowy.
Pożądany efekt jaki można uzyskać przy pomocy tej paletki może być delikatny do mocniejszego poprzez dokładanie kolejnych warstw.
Paletkę kupicie na stronie Costasy w cenie 109,90.
 



piątek, 24 stycznia 2014

Półproduktowe nowości.

Półproduktowe nowości.
Cel z jakim udałam się do sklepu  ECOSPA był jeden i miał to być zakup glinki Multani Mitti,  jednak wiecie jak to jest w takich miejscach. To by się przydało, tamto by się przydało a jeszcze to  kosztuje parę groszy a wrzucę do koszyka. Tym sposobem ze sklepu wyszłam bogatsza o produkty, które mam nadzieję poprawią mój los jeśli chodzi o lepszy wygląd cery i włosów. Po krótkim obcowaniu z niżej wymienionymi produktami muszę z pełną świadomością stwierdzić iż będę  zaglądać do tego miejsca częściej.  Wydaje mi się, że wszystkie je charakteryzuje wysoka jakość, która mam nadzieję przyniesie jeszcze lepsze efekty jeśli chodzi o walkę z moimi niedoskonałościami. Również części wizualnej półproduktów nie mam nic do zarzucenia, wszystkie je dostajemy w schludnych szklanych bądź plastikowych opakowaniach, z dokładnie opisanymi właściwościami danego półproduktu a także sposobem jego zastosowania i datą ważności. No widzi mi się to wszystko, mam nadzieję że wszystko to przełoży się na wymierne korzyści.
 Zobaczcie co nabyłam:


Glinka Multani Miiti  polecana jest dla cery tłustej, trądzikowej, zanieczyszczonej a także z zaskórnikami. Idealnie sprawdzi się w przypadku tych problemów ze względu na swoje właściwości głęboko oczyszczające, absorbujące nadmiar sebum. Usuwa nadmiar zrogowaciałego naskórka, pomaga udrożnić ujścia porów i usuwa zaskórniki. Ma również działanie rozjaśniające. 
Muszę przyznać, że glinka sprawuje się fenomenalnie. Dzięki delikatnym drobinkom ma działanie lekko peelingujące co dodatkowo potęguje efekt oczyszczania. 
100 gram kosztuje 14,50.


Zamiennie z glinką Multani Mitti będę stosować glinkę zieloną Montmorillonite bogatą w krzem, magnez, fosfor, sód a także wiele innych mikroelementów. Ma ona moim zdaniem najlepsze właściwości oczyszczające, dezynfekujące czy absorbujące sebum. Moja cera ją uwielbia.
200 gram kosztuje 14,30.


Wędrując po sklepie moją uwagę przykuł ekstrakt glicerynowy ze spiruliny. Na spirulinę w tradycyjnej postaci, czyli proszku czaiłam się od dawna. Odstraszał mnie tylko jej zapach, kojarzący się niewątpliwie z pokarmem dla rybek. Ciekawa byłam jaka okaże się wersja płynna glonów.  To był świetny wybór, spirulina ta nie ma nic wspólnego ze sproszkowaną jej wersją. Będę nią wzbogacać maseczki z glinki albowiem spirulina znana jest ze znakomitych właściwości przeciwtrądzikowych i gojących.
30ml kosztuje 10,90.


Hydrolat z Nasion Marchwi Dziko Rosnącej  polecany jest w pielęgnacji cery wrażliwej, naczynkowej a także dojrzałej. Wykazuje silne właściwości regenerujące, zmiękczające a także delikatnie ściągające. Znakomicie regeneruje skórę po zabiegach takich jak dermabrazja.
100ml kosztuje 11,80.


Hydrolat z Mięty Pieprzowej  to sprzymierzeniec w walce ze zmęczoną i wrażliwą cerą. Wykazuje także działanie przeciwbakteryjne a także neutralizuje reakcje alergiczne.
100ml kosztuje 9,80.


Olejek z Nasion Malin z dodatkiem witaminy E  polecany jest dla cery tłustej i trądzikowej ja jednak nabyłam go zamiarem stosowania na włosy. Pierwsze wrażenia bardzo pozytywne. Włosy zyskały na grubości, są pełne blasku i mięsiste.
30ml kosztuje 19,40.


Olejku Tamanu używam już od jakiegoś czasu. Nakładam go w połączeniu z tonikiem lub hydrolatem. Taki sposób aplikacji sprawia, że całość szybciej się wchłania a moja cera rano jest promienna, rozjaśniona i odprężona.
10ml kosztuje 7,30.

To by było na tyle, biorę się za używanie o efektach napiszę za jakiś czas.

czwartek, 23 stycznia 2014

Zoya Pixie Dust/Tomoko

Zoya Pixie Dust/Tomoko
Już, już miałam dać sobie spokój z kolekcjonowaniem lakierów o cukrowej/piaskowej fakturze, postanowienie to jednak okazało się niełatwe do wykonania za sprawą sklepu Maani, gdzie pojawiły się lakiery Zoya. Musiałam no musiałam coś kupić, albowiem jak dotąd nie dane mi było używać lakierów tejże firmy. A ta jak każdy od jakiegoś czasu ma swej ofercie piaskowe lakiery, poszerzono ją w okresie jesiennym o sześć nowych odcieni nawiązujących do pokazów mody na New York Fashion Week. Zakupów dokonywałam w okresie około sylwestrowym wybrałam więc lakier w szampańskim kolorze a nazwa jego to  Tomoko. 
Lakier nie dostarcza mi żadnych problemów podczas aplikacji, idealna konsystencja i wygodny pędzelek szybko i łatwo aplikują lakier. Całość błyskawicznie wysycha tworząc matowe, cukrowe wykończenie z magicznym, lśniącym wykończeniem. W zależności od oświetlenia, kolor potrafi przybierać różnoraki, tęczowy efekt. Kolor idealnie sprawdzi się w sylwestrowym a także trwającym już karnawałowym szaleństwie.  Muszę zwrócić także uwagę na fakt, iż lakier ten jest najmniej chropowaty z wszystkich piaskowych lakierów jakie posiadam. Całość wygląda bardzo delikatnie, nic mi nie przeszkadza, nie haczy na przykład rajstop. 
Podsumowując to był udany zakup i co gorsza chcę mieć więcej :)
Lakier kosztuje 45 złotych za 15 mililitrów.











środa, 22 stycznia 2014

Wyszłam na chwilę ale już wracam :)

Wyszłam na chwilę ale już wracam :)
Chwila, która przerodziła się w miesiąc bez dzielenia się z Wami moją twórczością. Twórczość ta daje mi wiele radości i satysfakcji ale wiecie są rzeczy ważne i ważniejsze. Nie miałam chęci udawać, zmuszać się do pisania w momencie problemów zdrowotnych, z którymi przychodzi mi się mierzyć od kilku miesięcy. Do blogowej abstynencji zmusił mnie także mój staruszek aparat, a konkretniej obiektyw, który  po roku wydawania dziwnych dźwięków postanowił odmówić posłuszeństwa . Tym samym wracam w nowym 2014 roku, coraz zdrowsza i z nowym obiektywem. To będzie dobry rok! Musi!. Nie planuję go jednak, nie notuję, nie wymyślam, nie liczę, nie łudzę się, nie mam  nadziei, mając jeszcze na myśli ten poprzedni, który w pewnym momencie zaskoczył mnie kompletnie, radość wielka ale zaraz potem wielki zawód i smutek.  Robię więc swoje, co ma być to będzie. 
No więc tak:
- najważniejsza kwestia o której muszę wspomnieć, to to że BIEGAM. Tak ja, leń nad lenie robię to. I co najlepsze, przestać nie mogę. Za mną od dystans 68,5 km liczone od początku roku.  Najbardziej zależy mi zwiększeniu wydolności organizmu i pod tym kątem planuję treningi. Początki był trudne, tętno szalało, pokazując jakieś kosmiczne wartości, teraz za każdym razem jest coraz lepiej. Martwi mnie ta pogoda, no sorry wiem, że taki mamy klimat, ale mogłoby być ciut mniej lodu.
 - moja cera no cóż, jest jakby lepiej. Naturalna, rozsądna i minimalistyczna pielęgnacja sprawiły, że przetłuszcza się wolniej. I gdyby nie te te dni przed okresem, mogłabym powiedzieć, że nie mam pryszczy. 
- Po farbowaniu henną, nie nałożyłam na włosy żadnej chemicznej farby. Lubię, ten miodowy odcień jaki po niej uzyskałam. Gęstość i miękkość a także połysk przemawiają za kontynuowaniem tejże metody farbowania.


Witajcie w nowym 2014 roku na moim blogu, z racji tego, że przespałam i Boże Narodzenie i Nowy Rok, tutaj z tego miejsca życzę Wam tak zwyczajnie i po ludzku dużo Zdrowia. Może warto zamiast pójścia do drogerii i kupienia setnego różu czy lakieru do paznokci wykorzystać ten czas na zrobienie cytologii, zbadanie piersi, czy zmierzenie poziomu cukru we krwi. Pamiętajcie licho nie śpi, młodsze nie będziemy tylko starsze, warto pomyśleć także o zdrowiu. 
Dziękuję za maile i wszystkie wiadomości, odnośnie mojej nieobecności. Witam nowych obserwatorów mając nadzieję, że zostaniecie ze mną dłużej.  


To ja, chyba coś pokręciłam z balansem bieli :)